O to naprawdę siebie nie podejrzewałam - że będzie mi się chciało kiedykolwiek upiec chleb, skoro w sklepie gotowy :) Wczoraj jechałyśmy z Dziną na cotygodniowe zakupy i pojawiła się oczywiście konwersacja co kupić. Na słowo chleb zareagowałam - 'A może upiekę sama'? Jeśli nie wyjdzie, to nie wyjdzie. Spróbować warto.
Nie mam maszyny do robienia chleba, ale kiedyś nie było takich wynalazków i ludzie jakoś ten chleb piekli. Mi wystarczy mój niezawodny piekarnik. Przepis na ten chleb jest na drożdżach i mące pszennej. Kiedyś spróbuje zrobić bardziej fit :) Dodatki oczywiście możecie zmienić - nie każdy przepada za oliwkami i serem feta. Podobnie jest z ziołami - może być koperek, pietruszka. Wszystko wedle indywidulanych upodobań. Moje poniżej :)
Poziom trudności: średni
Składniki:
- 20 świeżych drożdży
- 200g maślanki naturalnej
- pół łyżeczki cukru
- 400g mąki pszennej typ 550
- 50g płatków owsianych górskich
- łyżeczka soli
- 100g sera feta
- garść świeżej bazylii (lub suszona, jeśli nie macie)
- garść świeżego tymianku (lub suszony, jeśli nie macie)
- 150g letniej wody
- garść czarnych oliwek
Przygotowanie:
Drożdże pokruszyć w miseczce, dodać cukier i maślankę. Mieszać do momentu rozpuszczenia drożdży.
Mąkę wymieszać z płatkami, solą, pokruszoną fetą i oliwkami (kroimy je wcześniej chociaż na połówki). Dodajemy posiekaną bazylię, tymianek i drożdże z maślanką. Na koniec dodajemy letnią wodę i zagniatamy ciasto. Można użyć do tego miksera z hakiem chlebowym, jeśli ktokolwiek taki posiadam. Mi musiały wystarczyć moje ciężko przepracowane ręce :) Ciasto zagniatamy ręcznie około 8 minut. Ciasto będzie lepkie, nie przejmujcie się - takie właśnie ma pozostać.
Ciasto przekładamy do miski nasmarowanej olejem (użyłam zwykłego roślinnego) i pozostawiamy na około godzinę w ciepłym miejscu aż wyrośnie (podwoi objętość).
Po wyrośnięciu ciasto przekładamy do innej miski, zagniatamy jeszcze raz - ręcznie lub łyżką.
Przekładamy do formy wysmarowanej olejem i wysypanej płatkami owsianymi.
Jak już nasze ciasto przełożymy do formy, przykryjmy ją folią spożywczą, żeby wyrosło jeszcze po brzegi. W międzyczasie nastawmy piekarnik na 200 stopni C góra - dół.
Pieczemy około 40 minut - ja sprawdziłam przed końcem starym sposobem mamy - włożyłam wykałaczkę aby sprawdzić czy ciasto pozostaje na niej tzw. metoda suchego patyczka.
Powinniśmy kroić chleb po całkowitym ostudzeniu.
Dzina nie mogła wytrzymać i poprosiła o kromkę z masłem.
Aż masło się roztopiło :) Poprosiła o drugą - czyli chleb wyszedł zacny.
Robiliście już kiedyś domowy chleb? Jeśli tak, podzielcie się przepisami ze mną :)
Smacznego (do)solonego.
P.S. Chleb na drugi dzień był dalej świeży i elastyczny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz